Szkoła, właściwie uniwersytet. Dzień zaczynał się dość ciekawie, gdyż od historii. Wszedłem do klasy z innymi chętniej niż na inne lekcje. Usiadłem na swoje miejsce i przyglądałem się innym. Jeden z uczniów wymuszał od kilku innych, by dali mu ściągi, które podobno gdzieś mają, dwoje kolejnych całowało się, jeszcze inni rzucali się papierowymi kulkami, ewentualnie doniczkami.
Jedno klapnięcie i wszystko wróciło do porządku w jakim szczerze nie powinna być klasa. Zza ściany wyszedł pan Roth. Mapy na ścianie będące wielką księgą zamknęły się z hukiem. Nauczyciel przywitał nas siadając na krzesło. Wyglądał co najmniej źle, nawet jak na ducha. Otworzył książkę i oparł głowę o rękę. Jak widać nie był w nastroju lub gorzej. Normalnie nauczyciel na kacu.
- A panu co?- głos jednego z uczniów rozniósł się na całą klasę.
Ten tylko spojrzał na danego ucznia przekrwionymi oczyma.Otworzył usta, aby coś ogłosić, oznajmić, gdy do klasy wbiegła, na sam środek, jak oparzona dziewczyna z rogami.
< Lucy? Sorry, że takie krótkie xdd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz