Pomachałam duchowi.Mój wzrok padł na jej bladą ja ściana twarz. Po chwili obraz zasłoniło
mi coś dużego. Okazało się, że to jakiś gruby facet pchał się między demony w pierwszym rzędzie. Zatrzymał się na chwilę na chwilę przede mną i Lesleyem, piorunując nas wzrokiem.
- Dalej dzieciaki! To moje miejsce! - ryknął. Wolne żarty. Nie miałam zamiaru mu ustąpić. Dopiero po kilku sekundowym przypatrywaniu mu się, zauważyłam że jego prawa część twarzy jest jakby... Część robota albo maszyny. Ale po za tym nic innego noe zdołałam zobaczyć, bo grubas był coraz bardziej wściekły.
- Mam wezwać ochroniarza?!- krzyknął, a tłum fanów zawodów zaczął go uciszać.
- Jeszcze czego!
- Dobra chodź- Lesley pociągnął mnie za ręke, i poprowadził do siedzenia Seishin. Wymamrotał coś pod nosem. Wymawiał zaklęcie. Przed nami pojawiły się dwa miejsca, na których usiedli.
- Dzięki- odparłam
- Umiałabym lepiej - powiedziała Seishin mając na myśli to, co zdarzyło się przed chwilą na arenie.
( Seishin? Nadal chce ci się pisać kontynuacje?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz