Nagle anielica oberwała małą czaszeczką w twarz.
- Stul ryj! - dał się słyszeć stanowcze krzyknięcie. Zaskoczona zaczęłam szukać "właściciela" głosu i jedyną osobą jaką zauważyłam była... Kate!
- Co to miało być?! - opierzony gołąb zbulwersował się. Białoskrzydła spiorunowała mnie wzrokiem.
- To nie ja, to Kath - wskazałam na pirotechniczkę.
- No dzięki! - zakrzyknęła.
- Załatwię was obie - mruknęła.
- Nie tak ostro siostro, bo ci piórka powypadają - wyciągnęłam sztylet, który zmienił się w kosę.
- Coś za biała jesteś, może farbowanko? - Kate wysunęła z kieszeni spray.
- Uuuu... - ukryłam sztylet.
<Kate?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz