-Myślę, że skrzypce to dobry pomysł - przytaknęłam mu - to jak chcesz zacząć?
-Może tak - Frey wziął skrzypce i zagrał fragment melodii.
-Niezłe... To może jeszcze tak - powiedziałam i dograłam kawałek piosenki.
-Mhm...
***
Graliśmy tak i ćwiczyliśmy jeszcze przez godzinę, aż w końcu melodia była rozpisana. Ja grałam na altówce, a Frey na skrzypcach. Nagraliśmy na próbę fragment piosenki na odtwarzacz. Brzmiała bardzo ładnie.
-A co ze słowami - spytałam.
-Masz jakiś pomysł?
-Nie bardzo, ale możemy się zgadać jutro.
-Jasne! - powiedział chłopak wstając - ja się zbieram. To do jutra szwagierka!
-Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam jeszcze, ale Frey'a już nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz