sobota, 14 lutego 2015
Zamknięcie.
środa, 11 lutego 2015
sobota, 7 lutego 2015
Od Seishin cd. opowiadania Melchior'a
Seishin dopadła ostatniego gangstera i przyłożyła mu pięścią w twarz. Jęknął z bólu, po czym osunął się na ziemię. Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo. Bez pośpiechu wróciła do Melchiora, zgarniając po drodze ciastka z kuchni.
- To co robimy teraz? - spytała, jedząc przekąskę.
- Skąd masz?! Daj! - chłopak rzucił się na słoik ciastek, lecz demonica zabrała go. Ruszyła biegiem przed siebie. Przyśpieszyła, pędząc ulicą. Nie widziała Melchiora za sobą, ale lepiej było znaleźć bezpieczne miejsce, gdzie ciastka mogły zostać spokojnie pochłonięte przez blondynkę. Niestety nie zdążyła zwiać, bo dopadł ją Melchior.
- Ładnie tak uciekać? - odezwał się.
- Tak, bardzo ładnie, CIASTKA SĄ MOJE! - ryknęła, przytulając się do słoika ze słodyczą.
<Melchior? Mała głupawka XDDD>
Od Seishin cd. opowiadania Aithne
Demonica ciągle miała ubaw z miny tamtej pani. Niezwykle ją rozbawiła. Może należałoby ją tu zatrudnić jako błazna albo coś w tym kierunku. Lubiła patrzeć na takowe scenki, ale jeszcze bardziej lubiła docinać takowym osobom. A Aithne pokazała klasę. Pomimo, że poszło tylko o lody, należało się przytrzeć tej paniusi nosa. Białowłosa - królowa ciętej riposty. Seishin pomyślała, że następnym razem jak ktoś je zaatakuje to weźmie miskę lodów i każe je wywalić na ziemię ów napastnikowi. Aithne zapewne zrobiłaby porządek z tym łobuzem. Na przyszłość należało sobie zapamiętać.
- To co robimy potem? Podokuczamy jeszcze komuś? - spytała Seishin, rozkoszując się swoimi cytrynowo-miętowymi lodami. - Czy trochę przystopujemy i się przejdziemy?
- Lepiej się przejść, a może spotkamy jakąś fajną duszyczkę, z której będzie można pożartować - odparła Aithne. Dziewczyny skończyły lody, pożegnały właściciela baru oraz kelnera, po czym wyszły.
<Aithne? Daaaaaalej brak weny>
Od Seishin cd. opowiadania Tresh'a
Seishin otworzyła szufladę, już dziesiątą z kolei, gdzie nie było żadnych strun, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Znalazła swój stary sztylet, szkoda tylko, że sztylet to nie struna. Zrezygnowana Seishin dopadła ostatniej szuflady. Tam na całe szczęście znalazła to czego szukała. Schowała strunę do kieszeni i ruszyła w stronę wyjścia, lecz zatrzymało ją ciche jęknięcie za fortepianem. Zajrzała za instrument. To Thresh spał. Przewróciła oczami i wysunęła sztylet z rękawa bluzki. Nie wykroiła serca chłopaka, chociaż miała ku temu doskonałą okazję. Wolała stoczyć z nim sprawiedliwy pojedynek, niż zamordować we śnie. To takie... proste... Jak uważała blondynka, dlatego zawróciła i wyszła. Ciągle była wściekła, ale ukrywała to.
<Thresh? Co ja mam zrobić Wujku, abyś nie był martwy? Mam wyrzuty sumienia :c>
Od Melchior'a cd. opowiadania Anarchii
Patrzałem daną stronę. Widziałem czarną chmurę. Pobiegłem tam, a wampirzyca za mną.
- Dokąd biegniemy?- zaczęła mnie wypytywać. Pokazałem czarne coś. Anarchia błyskawicznie stanęła, i zaczęła zawracać.
- Co robisz? Czemu uciekasz?- wołałem, ale ona była za daleko. Rzuciłem się za nią. Dogoniłem ją spokojnie. Stała pod drzewem, i łapała się za brzuch.
- Co ci się stało?
- Nie możemy tam iść- powiedziała, i spojrzała na miejsce w którym się znajdowaliśmy. Chmura była na miejscu. Dziewczyna spojrzała na przepaść. Usiadłem na trawie.
Anarchia dziwne podchodziła do przepaści nad strumykiem. Podniosłem się ciężko, i zamarłem. Było tak jak w śnie. Wampirzyca podniosła ręce ku górze, i skoczyła. Łza poleciała mi z oka( :<). Chciałem przechytrzyć sen, i rzuciłem się za Anarchią. Już prawie miałem jej buta.. Zsunąłem się do czarnej dziury, i zamknąłem oczy. Obudziłem się na czymś twardym. Otworzyłem jedno oko, i zauważyłem Królową z Anarchią. Gadały sobie i grały w krykiet.
- A co to ma znaczyć?- zawołałem do nich, a one odwrócił głowy.
<< Brak pomysłu skarbie>>
Od Melchior'a cd. opowiadania Seishin
- Sorki - podrapałem się nerwowo po głowie. Sei spojrzała na mnie, i zapytała:
- To gdzie tym razem idziemy?
- Co powiesz na pokera?- złapałem ją za rękę, a ona zrobiła przejście. Byliśmy w wielkim mieście, pełnym sklepów. Kolorowe neony wisiały na ścianach, a jeden szczególnie przykuł moją uwagę: Salon Gier. Złapałem za rękę oglądającą się demonicę i wbiegliśmy do klubu.
Pełno gangsterów siedziało przy stole i grało w różne gry. Przysiadłem się do pierwszego lepszego z pokerem.
- Można?- zapytałem, a łysy kiwnął głową. Runda trwała długo.
- A teraz spadaj- rudy z brodą przyłożył mi pistolet do głowy. Odetchnąłem ciężko.
- CO? Wygrałem Ku*wa!- wrzasnąłem. Łysy wzburzył się.
- Nie będziesz mi rozkazywał w moim klubie sku*****synie!
Szepnąłem coś do dziewczyny, i zaczęliśmy rozwalać budynek. Zaczęło się od niewinnych przepychanek, a skończyło na śmierci prawie wszystkich. Uwielbiam z nią gdzieś wychodzić!
- Co teraz?- zapytałem.
<<Sei? Sorki że musiałaś czekać :/>>
piątek, 6 lutego 2015
Powrót
No, więc powracam. Głównie dlatego, że drugi administrator wyjechał i nie dał mi innego wyjścia, a ja nie chcę by ten blog upadł. ( Dzięki Reiko) Proszę z powrotem wysyłać opowiadania na moje hwr (Turlajdropsa) lub na e-mail opowiadaniauts@onet.pl. Swoich postaci na razie nie przywracam i sama nie piszę opowiadań. Pełnię tylko rolę admina. I tak zapewne zostanie.
~Administratorka bloga
Turlajdropsa
czwartek, 5 lutego 2015
Od Anarchii Cd Melchior'a
wtorek, 3 lutego 2015
Od Tresha cd. opowiadania Seishin.
Od Aithne cd. opowiadania Seishin.
- Dokładnie. - poparła mnie Seishin, krzyżując ramiona na piersi.
- Ale jak ktoś nie ma gustu... - zaczęłam smutnym głosem i zmarszczyłam brwi.
- Ty szczeniaro! - warknęła kobieta. - Jestem znawcą w tej dziedzinie, i potrafię ocenić dobre lody! A na to po prostu nie ma słów, to najochydniejszy deser, jaki w życiu jadłam! - spojrzała z pogardą na rozpuszczające się na posadce lody waniliowe. Prychnęłam.
- Nie sądzę. - wciąż udawało mi się zachować spokój, ale czułam, że chwieję się przed jakąś cieńką liną, która tylko czeka na to, aż się o nią potknę i upadnę w odmenty furii.
No przepraszam bardzo, ale...
Ta lodziarnia jest jedną z lepszych, w jakich miałam przyjemność jadać i moim ulubionym miejscem na spędzanie czasu, bo zawsze panowała tu taka przyjemna, radosna atmostera...
A ta kobieta....
A ta kobieta próbuje to wszystko zniszczyć!
Ja. Się. Na. To. Po. Prostu. Nie. Godzę.
- Jeśli próbuje pani popsuć reputację konkurencjii... - zaczęłam niebezpiecznie spokojnym tonem - ... to polecam telewizję, telefon i internet, bo tu jest za mało świadków gotowych uwierzyć w pańskie stwierdzenia. Większość bowiem zna się na tym i nie uwierzy w pańskie brednie.
Kobieta podniosła na mnie jednocześnie zdumiony i przerażony wzrok.
- Co?! - wykrztusiła.
- W przeciwieństwie do pani, naprawdę potrafię docenić cudzą pracę, tym bardziej, jeśli jej efekty są o wiele lepsze od moich. Tak, zwiedziłam w życiu wiele lodziarnii, w tym także twoją. I o ile jakość lodów jest na podobnym - przyznam szczerze - poziomie, to powinna popracować pani nad atmosferą panującą w sklepie. Bo wypad na lody powinien być odpoczynkiem od problemów życia codziennego, a nie źródłem stresu.
Teraz na twarzy kobiety widniała czyta furia.
- Ty... - zaczęła drżącym głosem, ale Seishin nie dała jej skończyć.
- Może meliski? - uśmiechnęła się do niej słodko i potrząsnęła woreczkiem w powietrzu.
Osupiała kobieta przez chwilę przyglądała nam się z rozdziawionymi ustami, które następnie rozchyliły się, jakby próbowała coś powiedzieć. Ostatecznie zamknęła je jednak i - ostentacyjnie ignorując wszystkich dookoła - opuściła pomieszczenie.
- Pomożemy panu sprzątać. - zaproponowała Seishin, co nieco mnie zdziwiło. Ale w końcu obsługa w pełni zasłużyła na jakąś pomoc.
- Nie. - syknął ktoś w tłumie. - Ta kobieta sama powinna to zrobić.
- Wierz mi, też mam ochotę ją jeszcze trochę upokorzyć, ale taką jędzą nie warto się przejmować. - prychnęła demonica, choć widziałam, że ma zamiar coś rozbić. Mi samej też zrobiło się podczas tej rozmowy niemiłosiernie ciepło. Nasze spojrzenia się spotkały i przemknęła między nami iskierka porozumienia.
- Ja stawiam. - szepnęłam, wstając z ziemi po wspólnym wyczyszczeniu niedocenionych pyszności. Podeszłyśmy do lady.
- Poproszę gałkę waniliową polaną toffi i < Seishin, cokolwiek tam sobie zamówiłaś na mój koszt :P > - wyciągnęłam pieniądze, ale mężczyzna stanowczo odmówił.
- Dla was, dziewczęta, na koszt firmy. - uśmiechnął się.
Poczekałam chwilkę, aż Seishin odbierze swoje zamówienie i podziękowawszy usiadłyśmy na swoim poprzednim miejscu, rozkoszując się chłodem, smakiem i wspaniałą atmosferą.
< Seishin? Jeeeenyyy, cooo ja wyyyczyyyyniaaam...? Dzisiaj nadzwyczajnie ostra głupawka, więc wiesz... Ale nie mam zamiaru miauczeć na cały uniwersytet, spokojnie . >
poniedziałek, 2 lutego 2015
Od Seishin cd. opowiadania Aithne.
- A TY CZEGO?! - krzyknęła i rzuciła w nią pucharem w lodami. Seishin roześmiała się, podnosząc naczynie z podłogi. Nie dość, że nawet w nią nie trafiła, to jeszcze zmarnowała lody waniliowe.
- Ale pani wybredna, takie pyszne lody i co? Skończyły na ziemi, nie ma pani serca - powiedziała demonica i podała puchar kelnerowi.
- Jak tak można?! - Aithne udała oburzenie.
- Dokładnie - blondynka skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej.
<Aithne? Brak weny ;-;>
Od Seishin cd. opowiadania Tresha.
- Jak mnie znalazłaś? - odwróciła się, słysząc cudzy głos. To był Thresh.
- Przestałam Cię szukać dwadzieścia minut temu, teraz uciekam przed demonem, który się wymknął Septumbrze spod kontroli - odparła. - Ale jak już znalazłam Twoją osobę to Cię zamorduję - uśmiechnęła się słodko, wyciągając z kieszeni sztylet.
- To na mnie nie działa, wiesz o tym, nie? - zerknął z politowaniem na demonicę.
- A kto powiedział, że Cię zadźgam? Znam słaby punkt wampirów, inaczej mówiąc, wykroję Ci serce (tak zginął ojciec Staz'a w "Blood lad", bidulek :c) - powiedziała, bawiąc się ostrzem.
- Aż tak mnie nienawidzisz? - wstał od pianina, najwyraźniej opuścił go dobry humor.
- Żebyś wiedział - zamachnęła się, rzucając w Thresh'a sztyletem, lecz chłopak umknął ostrzu, po czym wyskoczył przez okno i... zniknął. Tak po prostu.
"Szlag", pomyślała Seishin. Wściekła wyszła z pomieszczenia. Teraz jedyną formą wyżycia się było rozwalenie czegoś, ale w końcu zrezygnowała z tej opcji. Nie miała ochoty na kłopoty, zabrakło jej chęci na dokuczanie nauczycielom.
Wparowała do swojego lokum, rzuciła broń na podłogę. Wzięła elektryczne skrzypce i zaczęła grać, jednakże wściekłość była tak wielka, że pod naciskiem smyczka popękały wszystkie struny (za bardzo się wyżyła -,-"). Jeszcze bardziej zirytowana zaczęła przeszukiwać pokój. Nie znalazła ani jednej struny, więc przeszła do sali muzycznej, aby zgarnąć inne skrzypce.
<Thresh? Gdzie zwiałeś?>
Od Melchiora cd. opowiadania Anarchii.
- Co jest?- zapytała wampirzyca, widząc moje zamyślenie. Westchnąłem głęboko.
- Nie wiem, co dalej robić... Portal zniknął, magia tu nie działa...
Dziewczyna podeszła do mnie, i usiadła obok. Położyła mi głowę na ramieniu.
- Jakoś będzie...- odparła po cichu. Objąłem ją ramieniem, i pocałowałem w czoło.
- Chyba tu przenocujemy- spojrzałem na niebo, które stawało się coraz bardziej granatowe.
Zacząłem zbierać gałęzie, i zbudowałem mały szałas. Noc była parna, nie dało się oddychać.
-Wejdź, ja będę spać pod drzewem. Zrobiłem sobie poduszkę z trawy ;3- uśmiechnąłem się, ale Anarchia nie była zadowolona. W końcu przestała się opierać, i poszła spać. Położyłem głowę na trawiastej poduszce, i zasnąłem. Nie spałem jednak długo. Obudziłem się nagle w środku nocy, niebo było takie same jak wcześniej. O co chodzi? Dlaczego się obudziłem? I zauważyłem coś dziwnego. Anarchia stała nad przepaścią, z rozłożonymi rękoma. Przygotowywała się do skoku. Już chciałem ją złapać w pasie, gdy skoczyła. Patrzałem za nią, ale widziałem tylko ciemność. Straciłem ją. Z niedowierzaniem położyłem się, a łzy zaczęły mi spływać po polikach. Zamknąłem oczy. Obudził mnie jakieś hałasy. Dziewczyna stała przede mną, i wskazywała jakąś dziurę. Pociągnęła mnie lekko w jej stronę, a ja byłem niczym bezduszna marionetka. Nie wiedziałem, czy jest duchem, czy to był tylko głupi sen...
<< Wujku? Dzisiaj tak trochę dziwnie... ;w;>>
niedziela, 1 lutego 2015
Od Aithne cd. opowiadania Seishin.
Klasnęłam w dłonie, zauważaąc na drodze żmiję. Tak. Będzie jak znalazł. Powiesi się na klamce do pokoju. Pobiegłam do uniwersytetu, a następnie do części dla dziewcząt. Zdyszana zatrzymałam się przed drzwiami i wparowałam do środka, rzucając okiem na ten cały bajzel. Szybko przebrałam się i spakowałam torbę, po czym wyszłam na zewnątrz ze zwierzakiem na ramieniu. Wyciągnęłam rękę nad klamkę, a wąż zgrabnie się na niej owinął.
- Wiesz, co masz robić - mrugnęłam do zwierzaczka i zbiegłam schodami w dół, po czym dołączyłam do demonicy i ruszyłyśmy w stronę miasta.
Klasycznie pociągnęłam ją do sklepu z lodami i zamówiłam śmietankowo-truskawkowe. Usiadłyśmy przy stoliku, rozkoszując się posiłkiem, po czym wyłożyłam (w sensie położyłam ręce, klatkę piersiową i głowę) się na stole, robiąc poduszkę z zawiniętej bluzy. W milczeniu obserwowałam swoje włosy. Zaczęły już zmieniać kolor na ciemniejszy.
- No ładnie. Teraz będę przez jakiś czas blondynką. - mruknęłam do siebie.
- Masz coś do blondynek? - zapytała Seishin z niebezpiecznym uśmiechem.
- Nic a nic. - odpowiedziałam trochę za szybko.
< Seishin? Wracam do żywych! Przepraszam, że musiałaś tyle czekać . >