Musnąłem delikatnie szyję Anarchii. Zastanawiałem się, co dalej robić. Odłożyłem ją na ziemię, i usiadłem pod drzewem.
- Co jest?- zapytała wampirzyca, widząc moje zamyślenie. Westchnąłem głęboko.
- Nie wiem, co dalej robić... Portal zniknął, magia tu nie działa...
Dziewczyna podeszła do mnie, i usiadła obok. Położyła mi głowę na ramieniu.
- Jakoś będzie...- odparła po cichu. Objąłem ją ramieniem, i pocałowałem w czoło.
- Chyba tu przenocujemy- spojrzałem na niebo, które stawało się coraz bardziej granatowe.
Zacząłem zbierać gałęzie, i zbudowałem mały szałas. Noc była parna, nie dało się oddychać.
-Wejdź, ja będę spać pod drzewem. Zrobiłem sobie poduszkę z trawy ;3-
uśmiechnąłem się, ale Anarchia nie była zadowolona. W końcu przestała
się opierać, i poszła spać. Położyłem głowę na trawiastej poduszce, i
zasnąłem. Nie spałem jednak długo. Obudziłem się nagle w środku nocy,
niebo było takie same jak wcześniej. O co chodzi? Dlaczego się
obudziłem? I zauważyłem coś dziwnego. Anarchia stała nad przepaścią, z
rozłożonymi rękoma. Przygotowywała się do skoku. Już chciałem ją złapać w
pasie, gdy skoczyła. Patrzałem za nią, ale widziałem tylko ciemność.
Straciłem ją. Z niedowierzaniem położyłem się, a łzy zaczęły mi spływać
po polikach. Zamknąłem oczy. Obudził mnie jakieś hałasy. Dziewczyna
stała przede mną, i wskazywała jakąś dziurę. Pociągnęła mnie lekko w jej
stronę, a ja byłem niczym bezduszna marionetka. Nie wiedziałem, czy
jest duchem, czy to był tylko głupi sen...
<< Wujku? Dzisiaj tak trochę dziwnie... ;w;>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz