Byłem lekko zdezorientowany.
- Sona... kici kici, no chodź najwyżej cię zabiję!- zaśmiałem się.
Zobaczyłem skrawek włosów za drzewem, szybko pobiegłem w tamtą stronę. Zdziwiłem się gdy nikogo tam nie było, ale zostały ślady. Wędrowałem po nich. Dziewczyna siedziała za następnych z drzew. Tyle tych drzew w tej okolicy >.<
Złapałem ją szybko za rękę.
-Mam cię!- zaśmiałem się i pocałowałem ją w nos.
<Sona? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz