Siedziałam na dachu, obejmując kolana rękami i patrząc na nocne niebo. Byłam tu sama. Wreszcie miałam chwilę dla siebie. Gdy byłam młodsza, lubiłam patrzeć w gwiazdy i rozmyślać. Pustka zawsze dawała mi spokój i wypełniała moją duszę melancholią. Dziś, jak za dawnych lat, nie miałam na sobie mojej zwykłej sukienki. Byłam ubrana w szorty i powyciągany podkoszulek. Ktoś usiadł obok mnie.
-Może wrócisz do środka? - spytała Khael, która tym razem przybrała ludzką postać.
-Yym - pokręciłam głową.
-Może przynieść ci jakiś koc? Albo coś ciepłego do picia? - kiwnęłam głową i przyjaciółka zaraz wróciła z okryciem, termosem oraz parą kubków. Usiadła obok mnie, okryła nas kocem i nalała napoju do kubków.
-O czym myślisz? - spytała, podając mi gorący napar.
-O wszystkim... - odparłam.
***
Siedziałyśmy tak jeszcze przez długi czas, aż niebo na horyzoncie zaczęło barwić się na różowo, żeby w końcu przejść w pomarańcz i błękit. Uwielbiałam ten widok. Wkrótce spadło kilka kropel jesiennego deszczu, a ja wystawiłam dłoń tak, by muskały one moją skórę.
-Pięknie tutaj... Prawda? - zwróciłam się do Khael.
-Prawda - odpowiedziała dziewczyna patrząc w dal.
***
W końcu zeszłyśmy z dachu i jak zwykle przez okno weszłyśmy do pokoju. Ja usiadłam na parapecie znów patrząc na brunatne od chmur niebo. Khael wzięła mnie za rękę i pociągnęła do pomieszczenia.
-Wystarczy już tej melancholii.
-Wiesz... - zamyśliłam się - jesienny deszcz często mnie tak nastraja. Jest w nim coś takiego, co skłania mnie do refleksji...
***
Przez cały dzień chodziłam zamyślona, wiedziałam, że już jutro jest TEN dzień... Postanowiłam, że wezmę sobie wtedy wolne i wybiorę się do Void Town... Sama... Jedynie Khael mogła mi towarzyszyć, bo jako jedyna wiedziała co dzieje się TEGO dnia...
<Ktoś? Właściwie nie wiem czy ktoś musi to kontynuować, czy przypadkiem nie zrobię z tego kilkuodcinkowej własnej historii... :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz