- Raczej się nie zdziwię, jeśli ześle na Ciebie siedem plag egipskich - posłałam mu szyderczy uśmieszek.
- Nie dowie się, że to byłem ja, a poza tym co ona może mi zrobić? - powiedział pewny siebie.
- Nigdy nie lekceważ przeciwnika - odparłam.
- Ale ty nie raczej nie jesteś jakimś szczególnym zagrożeniem - posłał mi złośliwy uśmieszek.
- HA! HA! Bardzo śmieszne! - odrzekłam, po czym szybkim ruchem wyjęłam sztylet z rękawa i przysunęłam go do gardła chłopaka.
- Najpierw poznaj, potem oceniaj - powiedziałam, jednak po chwili zaśmiałam się.
Raczej nie da się określić czy to był złośliwy śmiech czy radosny, a może rozbawił mnie jego zaskoczony wyraz twarzy? Nieważne, powiedzmy, że była to mieszanka.
- A tak w ogóle... jestem Seishin, a Ty? - schowałam sztylet.
<Rosco?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz