Połaskotałam czarną kuleczkę u podstawy. Drgnęła lekko, całkowicie ludzkim odruchem uciekając od moich palców.
- No weź... - mruknęłam i złapałam ją w obie dłonie, myśląc, co by tu jeszcze zrobić. Wtem przez moje palce przebiegła iskierka, a ja cofnęłam dłonie oparzone przez Mroczny Cierciw i spojrzałam się na kwiatka z wyrzutem. Pewnie się skubany domyślił, że nie lubię ciepła.
- Jesteś najpaskudniejszą rośliną, z jaką zdarzyło mi się pracować. - wysyczałam ze złości. - Zginiesz. -pogroziłam mu unosząc rękę do ciosu, ale zatrzymało mnie lekkie szturchnięcie.
- Ja tu morderstwa dokonuję, weź mi nie przeszkadz... - zaczęłam, ale postanowiłam nie kończyć
Otworzyłam usta ze zdumieniem. Nie sądziłam, że może istnieć coś piękniejszego niż to, co właśnie miałam przed oczami.
- Jak Ty...?
Chłopak rzucił w moją stronę kawałkiem mięsa. Z obrzydzeniem odkleiłam go od koszulki i - trzymając trzema palcami - oddaliłam rękę jak najdalej od ciała.
- Dzięki, nie jestem głodn... - ktoś wyrwał mi "żarcie" z palców, a ja odwróciłam się ze złością. - Czy ja mogę chociaż raz tego dnia dokończyć zdan...
Dopiero po chwili zorientowałam się, z kim, a raczej z czym mam do czynienia. Piękny, srebrzysty kwiat stał w doniczce na miejscu czarnej kuleczki i przeżuwał posiłek, ruszając delikatnie płatkami. Oparłam łokcie o stół, dłonie o kości policzkowe i zapatrzyłam się w roślinę wielkimi oczyma.
- Dobra, żartowałam, nie jesteś paskudna. Zdecydowanie nie jesteś.
- Nie ma za co. - parsknął Michael, a ja rozejrzałam się dookoła. Poza nami nikt nie otworzył jeszcze Mrocznego Cierciwu.
- Jest, serio, dzięki. - zreflektowałam się i pogłaskałam roślinę po płatkach. Tym razem nie zaprotestowała.
- Weźcie podręczniki i rośliny do swoich pokoi. - nakazała nauczycielka. - Za dwa tygodnie sprawdzimy, komu udało się najlepiej wyhodować Mrocznego Cierciwa (ciekawam, jak to się odmienia przez przypadki :P)
< Michael? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz