Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Stary, niedziałający zegar ścienny wskazywał godzinę 4: 45. "Przeteleportowałam" się pod stary, dębowy, rzeźbiony kredens. Nie nazwałabym tego teleportacją, bo przeniosłam się kilka metrów dalej(mój rekord to 10 m), a za mną została dymna smuga. Przyjrzałam się wisiorkowi i go założyłam.
- Może zrobiłybyśmy tu coś w stylu domku na drzewie ?
- Coś mówiłaś ?
- Nic nic, tylko głośno myślę. - Zajrzałam do szafek. Były tam tylko Filiżanki i talerze. Zauważyłam, że jedna ma srebrne okucia. Wyjęłam swój katalizator i przyłożyłam go do szuflady. Usłyszałam jakiś mechanizm, a ta natychmiast doskoczyła. Zajrzałam do niej. Leżała tam kartka z mocno wyblakłymi literami i kilka zdjęć, a na nich złote, wieczne pióro i widelec z rączką z kości słoniowej wyrzeźbioną w kształt kręgosłupa. Był tak starannie zrobiony, że kręgosłup wyglądał jak prawdziwy. Lekko go musnęłam, i kopnął mnie prąd (a przynajmniej tak mi się wydawało). Ale mimo to wyglądał przepięknie. "Musi być rodzajem różdżki... "
<Natsuki ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz