Spojrzałem na Seishin.
-Hej! - pomachałem jej ręką przed twarzą. Dziewczyna ocuciła się.
-On tam był!-krzyknęła wskazując na pusty chodnik.
-Chyba schiza cię dopada- zaśmiałem się sucho.
-Rosco ja nie żartuję- powiedziała z powagą.
-No dob... - poczułem lekki ukłucie z tyłu i jak coś zimnego wchodzi mi w żyły.
Moje ciało nagle stanęło dęba i padłem z chukiem na chodnik rozbijając przy okazji głowę.
-Rosco!- słyszałem stłumiony głos dziewczyny.
<Seishin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz