- ha ha ha ha beznadziejnie! - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Żartujesz? Ja też! - Seishin udała niedowierzanie.
- Uhggg... Niechce mi się iść na zielarstwo! - poprawiłam torbę na ramieniu.-" a teraz pokażę wam, sto pierdyliard sposobów ,na podlewanie kaktusa.... " - Powiedziałam głosem pani Marceliny i obydwie wybuchnełyśmy śmiechem.
- Masz pomysł gdzie możemy iść ?
- hmmm.... Do sadu ?
- Nieee.- mruknełyśmy jednocześnie.
- Do jakiegoś ciepłego miejsca! - Zadrżałam przechodząc obok ( chyba jedynego) nieszczelnego okna..
- Piekło?
- Ciepłego, nie gorącego !
<Seishin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz