Byłem zaskoczony, ale przy okazji ulżyło mi. W końcu Sonaya była wolna.
- Nie? - uśmiechnąłem się już pewniej.- To może chodźmy tam teraz?- zaproponowałem i pociągnąłem ją lekko za rękę.
- Ale lekcje...
- Raz je odpuścisz nic ci się nie stanie-zaśmiałem się i nadal ciągnąłem ją lekko za rękę w stronę jeziorka.
<Sonaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz