Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, ale ja wiedziałam, że coś go gryzie... coś z wczoraj...
- Wiesz, że wczoraj stałam przed domem...? - zapytałam.
- Wiem...- odpowiedział cicho.
- Ale to nie byłam ja...- odpowiedziałam mu.
- Nie ty? Ale przecież...- mówił zaciekawiony.
-Ktoś przybrał moją postać. Wczoraj nie wychodziłam nawet z domu, znaczy... wychodziłam nad jezioro ale Ciebie już tam nie było... - powiedziałam.
< Frey? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz