Pogłaskałam swój policzek w miejscu całusa. Bez zastanowienia wyszłam z pokoju wkurzona. Co on sobie myśli?! Usiadłam w kącie i tam odetchnęłam.
- W porządku? - ktoś spytał. To znowu był ten Marshall.
- Co cię to? - zapytałam zdenerwowana.
- Dużo - odpowiedział i uśmiechnął się.
Zobaczyłam krew na jego kle i coś do mnie dotarło. Wstałam gwałtownie i się odsunęłam.
- To ty! Przez ciebie ta blondi leży teraz w lecznicy ledwo żywa! - zarzuciłam mu pewna swoich słów.
- Ty sama się słyszysz? - spytał mnie i się zaśmiał.
- Nie udawaj wyszło na jaw- powiedziałam spokojniej, zaciskając pięści.
<Mashall?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz