- I co z tego, że wiesz? Nic z tym nie zrobisz! - zaśmiałem się.
- Jest ktoś taki jak dyrektor! - krzyknęła.
Smarkula będzie mi groziła jakimś człowiekiem który rzadko wychodzi ze swojego gabinetu?
- Nikomu nic nie powiesz - uśmiechnąłem się chytrze.
Tamara popatrzyła na mnie pytająco i już miała zamiar odejść, ale jej nie pozwoliłem. Przycisnąłem ją do ściany. Znów czułem jej słodką krew. Naprawdę ciężko się powstrzymać.
- Rozumiesz? Nie mówisz nic nikomu. Nie piśniesz słówka.
- Bo co?- krzyknęła pewna siebie.
- Bo cię zabiję- szepnąłem jej na ucho.
- Nie odważysz się!
- Zobaczymy... - złapałem ją za ręce i przyczepiłem się do jej szyi. Nigdy nie piłem tak dobrej krwi. Dziewczyna padła na ziemię.
- To jest ostrzeżenie! - zagroziłem i patrzyłem jak dziewczyna powoli traci przytomność przez utratę krwi. Powlekłem się do swojego pokoju. Wszedłem tam, wziąłem gitarę i powaliłem się na łóżko.
Rano przyszła gazetka szkolna. Z nią informacja o kolejnej ofierze "Pijawki". No nawet ładnie mnie nazwali.
<Tamara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz