- Znudziło ci się? - zapytała, opadając na krzesło obok.
- Nie. - odpowiedziałam z bezczelnym uśmiechem. - Ale zrobiłam się troszkę śpiąca, więc jeśli pozwolisz... - nie dokończyłam, ale ułożyłam się wygodniej na łóżku i zamknęłam powieki. Nim odpłynęłam do krainy snów, usłyszałam jeszcze, jak Seishin wydaje z siebie westchnięcie ulgi. Musiałam ją naprawdę wymęczyć swoim zachowaniem.
***
Obudziłam się, już któryś dzień z rzędu, w sali chorych. Nigdzie nie zauważyłam demonicy, ale czułam się już wystarczająco dobrze, żeby nie robić z tego powodu awantury na całą szkołę.
***
Przez następne parę dni nie rozmawiałam z dziewczyną. Chciałam dać jej odpocząć po opiekowaniu się mną i moim karygodnym zachowaniu. Czułem się nawet troszkę głupio z powodu swojego zachowania. Tak odrobinkę.
Zagadałam ją dopiero dwa dni potem, pod salą z zielarstwa. Miałam nadzieję, że nikt poza nią nie wie o tym, co wyprawiałam pod wpływem choroby. By the way, ciekawiło mnie, skąd się wyżej wymieniona wzięła. Musiałam oberwać w trakcie tej bójki, ale żeby mieć taki odpadł przez bite trzy dni... no cóż, najwidoczniej tylko ludziom wydaje się to niewiarygodne. - Cześć, Seishin. - powiedziałam cicho. Chyba ten krzyk, który wydałam z siebie po jej wyjściu z sali chorych, zostawił na mnie swoje piętno.
< Seishin? Wiem, masa błędów i nieskładności, ale jako że ja nadal na tablecie, nie mam już siły poprawić. Następnym razem bardziej się postaram :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz