- Więc jak mam do ciebie mówić? - spytałem, lecz Sinsay nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż do klasy wparował pan Shu. Ku mojemu zdziwieniu wyglądał dziś inaczej. Miał na sobie czarny garnitur, zielony krawat oraz monokl na złotym łańcuszku. Zwykle zakładał szarą kamizelkę, a na nosie miał zwykle binokle. Nie wiem co to za zmiana i chyba tylko ja ją dostrzegłem albo zapomniałem o jakiejś uroczystości, a może profesor tak się odstawił dla zabawy? Chociaż to do niego nie podobne. Dobra, nie ważne, wszystko wyjdzie w praniu.
- Dzień dobry, zaczynamy lekcje - zaczął.
Nie, to już jest gruba przesada, pan Shu nigdy nie był taki poważny. Zawsze biegał z kąta do kąta w poszukiwaniu swoich rzeczy i żartował z nami, a teraz... po prostu... ech... "twarz kamienna". Świat zaczął wariować albo ja nie znam naszego profesorka od biologii, jestem tu wprawdzie nowy. Tak czy siak trzeba się podporządkować, lepiej jeśli przestanę oceniać pana Shu.
W pewnym momencie przypomniało mi się o niedokończonej rozmowie z Sinsay. Wyrwałem z zeszytu kartkę i napisałem na niej:
"To jak mam do ciebie mówić?"
Gdy sensei nie patrzył, podałem liścik dziewczynie.
<Sinsay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz