-Ahh jak ja kocham ten kraj - westchnęłam przeciągając się po podróży. Khael na moim ramieniu zamachała skrzydłami.
-To co robimy? - spytała Innes.
-Może poszukajmy jakiejś kwatery - zaproponowała Sonny.
-Nie potrzeba - powiedziałam - zaufaj mi...
-Skoro tak twierdzisz - wzruszyła ramionami - to może... Pozwiedzajmy!
-Dobry pomysł! - poparła natychmiast Inn.
-Też tak sądzę - powiedziałam i wyjęłam z walizki aparat. Innes i Sonaya zrobiły to samo - gotowe na przygodę?
-Tak! - odpowiedziały chórem dziewczyny i ruszyłyśmy na miasto.
***
Tokyo tętniło życiem nawet wieczorem, gdy już słońce dawno schowało się za horyzontem. Razem z dziewczynami chodziłyśmy po sklepach i robiłyśmy zdjęcia. Ludzie na ulicy zaczepiali nasze przedziwne trio, chcąc zrobić sobie z nami zdjęcie. I chociaż przez chwilę porozmawiać. Po tym dniu udałyśmy się do ekskluzywnego hotelu.
-Sue... Nie stać nas... - wyraziła swoje wątpliwości Sonny.
-Spokojnie... Myślisz, że jak mam całe miasteczko, to braknie mi pieniędzy na hotel? - uśmiechnęłam się. Podeszłam do recepcji i powiedziałam po angielsku:
-We want to have a room in this hotel.
-Of course! Money or credit card?
-Money - odparłam, kładąc na ladzie odliczoną sumę. Recepcjonistka podała mi kluczyk, a ja skłoniłam się i powiedziałam:
-Arigato gozaimasu - kobieta również się ukłoniła, a ja wróciłam do dziewczyn - pokój 406 - oznajmiłam i wszystkie trzy udałyśmy się do windy.
***
Pokój był naprawdę świetny. Oprócz trzech wielkich łóżek, był tu barek, telewizor, łazienka i olbrzymie okno z widokiem na miasto. Rozpakowałyśmy się i usiadłyśmy na łóżkach.
-Co robimy? - spytała Innes.
-No nie wiem... Może pograjmy w karty...
-Dobry pomysł - zgodziła się dziewczyna i po chwili wszystkie trzy, albo raczej cztery (licząc Khael) siedziałyśmy na podłodze z kartami w ręku. Niestety grę znacznie utrudniał Pix, który postanowił, że wszystkie karty jakie odrzucimy, będzie ustawiał w karciane domki, po czym niszczył całą budowlę, skacząc po niej z wrednym uśmieszkiem. Postanowiłyśmy, że zamiast tego obejrzymy jakiś film. Długo wybierałyśmy co chcemy obejrzeć, aż w końcu postanowiłyśmy trochę się pośmiać. Wybrałyśmy "Zmierzch". Film był po angielsku, ale to nie miało znaczenia. Ilekroć przedstawiano w nim jakieś nadprzyrodzone istoty, my wybuchałyśmy śmiechem. Najzabawniej było w przypadku wampirów, gdzie ich opis tak bardzo różnił się od rzeczywistości. Później przełączyłyśmy się na Rumuńskiego lektora, co sprawiło, że wszystkie niemal tarzałyśmy się po podłodze. Po zakończeniu seansu, Inn i Sonny poszły spać, a ja usiadłam na łóżku przeglądając zdjęcia z całego dnia. Tutaj ja z dziewczynami w tradycyjnych yukatach, tam my z jakimś turystą, a gdzieś indziej z kolei zajadamy się tradycyjnym Japońskim jedzeniem. To był cudowny dzień, w cudownym kraju...
<Sonny? Inn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz