- Dobrze, zaprowadzę cię do wieży dziewcząt - odpowiedziałem.
- Świetnie - Sinsay wstała i ruszyła za mną. Szliśmy długim, wąskim korytarzem. We wszystkich salach pogasły światła, nawet pan Roth udał się do swojego pokoju, aby zapaść w sen, chociaż duchy nie śpią.
- Elian, uważ... - dziewczyna nie zdążyła skończyć, ponieważ potknąłem się o coś i wylądowałem z impetem na podłodze.
- Nic mi nie jest, co to właściwie było? - szepnąłem, po czym wstałem z płytek.
- Stopień - odpowiedziała.
- Skąd wiesz? - spytałem lekko zdziwiony.
- Widzę w ciemności - odrzekła.
- To fajnie, a ja może trochę rozjaśnię drogę, bo się jeszcze zabiję - wysunąłem dłoń, z której wypłynęły ładunki elektryczne i już po chwili wiązki prądu oświetlały nam drogę. Teraz mogłem się przyjrzeć dziewczynie. Miała jasną karnację oraz złote oczy, a na nie opadała fala gęstych, szkarłatnych włosów.
- To tu, pokoju musisz sama poszukać, niestety nie wiem gdzie znajduje się twoje lokum. Do zobaczenia! - uśmiechnąłem się do Sinsay, kiedy stanęliśmy w "dziewczęcej" wieży. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę swojego pokoju.
<Sinsay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz