Super cała noc z tą idiotką. Jak tu przeżyję to matka zabije mnie w domu, ale co tam. Przyzwyczaiłem się, że mnie wywalają. Wskrzesiłem trupa i zacząłem z nim grać w karty. Zawsze jakieś całonocne zajęcie.
- A ty co? Będziesz tak siedziała jak idiotka w tym kącie, czy też zagrasz? - spytałem ironicznie.
Jednak przyjaciółka Tamary nie odpowiedziała.- "Jeszcze raz dotknij Tamary, a ty i twoja gitara pożałujecie tego." - przedrzeźniałem ją w myślach. Co ona może mi zrobić? Nie boję się jej. Nikogo się nie boję. Tamary i tak bym nie skrzywdził. Musiałbym być totalnym dupkiem. Właściwie to już nim jestem. Wypiłem jej krew impulsywnie, a jej wmówiłem, że to ostrzeżenie. Nie moja wina, że czuć ją z połowy korytarza! Tylko po co ja się sobie tłumaczę. Znając życie ta dziewczyna coś na mnie szykuje w tym kącie. Pewnie jakieś urządzenie tortur?
Przez ten czas rozmyślań zupełnie zapomniałem o kartach. Po chwili już spowrotem grałem.
- To grasz, czy nie? - spytałem powtórnie.
<Kath?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz