-Nie chodzi ci przypadkiem o czubek wieży?
-A no właśnie! Na wieży! Wiesz coś o tym?
-Taaa - odparłam - nie udało im się jej zdjąć?
-Chyba nie... Jest zaplątana w jakieś takie łańcuchy i jeszcze nie udało im się tego zdjąć. Dlatego wiem, że Sonaya nie ma z tym nic wspólnego.
-Masz rację... Wiesz co? Chcesz zobaczyć przedstawienie?
-No jasne, ale o co chodzi?
-No bo wiesz... Tak jakby to moja sprawka i jeśli chcesz możesz sobie całą akcję zobaczyć. A właśnie! Obiecałam Kate, że razem z nią poznęcam się nad Korneliosą!
-Ehh... No dobra, chodź - powiedziała, a ja złapałam ją za rękę i teleportowałam się.
***
-Przepraszam bardzo... - powiedziałam kiedy wylądowałyśmy na dachu - czy mogłabym zabrać mój pakuneczek? Trochę mi się spieszy - dodałam.
-O co ci chodzi Natsuki - spytała Sonaya.
-Ahh nic, nic, tylko muszę już iść powiedziałam... Łańcuchy pustki - wypowiedziałam zaklęcie i natychmiast do związanej Korneliosy doczepił się jeszcze jeden łańcuch, tym razem dłuższy. Chwyciłam drugi jego koniec i spuściłam dziewczynę z dachu. Opuściłam ja na trawnik przed szkołą i sama się teleportowałam. Zdjęłam zaklęcie z Korneliosy i zacmokałam.
-Oj, oj, oj. Myślałam, że to da ci solidną nauczkę - powiedziałam do słaniającej się na nogach dziewczyny.
-A tak dobrze mi szło! - wydarła się na mnie.
-Chyba sobie wyjaśniłyśmy tę kwestię... Zakaz zbliżania się do Freya!
-Nie będziesz mi rozkazywać! - powiedziała trzęsąc się z zimna.
-Pix... Daj koc.
-Bgluschenumeghe - odpowiedział chochlik i podał mi gruby koc.
-Dzięki... Masz, nie jestem potworem... - powiedziałam, podając okrycie Korneliosie.
-Dlaczego to robisz? - zapytała.
-Co?
-No... Pomagasz Sonayi.
-Bo to moja przyjaciółka. Nie miałaś przyjaciół?
-Nie bardzo... Chciałabym, ale nie rozumiem, czemu nikt mnie nie lubi.
-Może dlatego, że nie zachowujesz się tak jak powinnaś... I ciągle rzucasz innym kłody pod nogi...
<Korneliosa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz