Naga odwróciła się i podpełzła do chłopaka. Liam naszykował miecz , potwór kilka metrów przed chłopakiem zwolnił i zaczął tańczyć.
- Liam! Nie patrz! - Było już za późno, stał jak słup soli. Uderzyłam w ogon swoim toporem w ok 1/3 jego długości od końca. Nie odcięłam ogona całkowicie, dyndał na kawałku skóry. Naga wrzasnęła na całą kościoło-jaskinię.
- No nie miał kiedy się stępić , prawda ? - Wyjęłam Topór i spojrzałam na wkurzoną Nagę.
- Woops! To chyba był błąd... Aaaaaaaa! - Zamieniłam się w dym i uciekałam jak najdalej od potwora, który goniąc mnie rozwalił co najmniej dwie kolumny.
- nienawidzę węży, nienawidzę węży... (Ale te niejadowite są spoko). Naga nagle się zatrzymała i spojrzała na swoją pierś. Pewnie pomyślała "Co ten miecz robi w mojej klatce piersiowej?" Przeniosła swój wzrok na mnie, z jej ust spłynęła strużka krwi. Liam wyjął miecz z ciała potwora i kopnął go na ziemię. Lekko zdyszana (zamiana w dym trochę wyczerpuje) spojrzałam na ciało mężczyzny, na rozwalonego golema i na martwego potwora. Słowem, na bajzel który zrobiliśmy.
- Dzięki... - Uśmiechnęłam się do Liama. Obydwoje byliśmy cali we krwi potwora.- Lepiej się stąd wynośmy, dobra ?
<Liam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz