- Ciiicho! - Liam zakrył mi usta i przytrzymał przy ścianie chciałam się wyszarpać ale usłyszałam przeciągłe skrzypnięcie na suficie. Deski ugieły się nieco pod czyimś ciężarem a z szapr między deskami w suficie wyleciało trochę kurzu, który powoli opadł na podłogę. Kroki powoli się zbliżały do nas by nagle ucichnąć. Liam powoli mnie puścił. Na migi pokazał, że idzie na górę. Przytaknełam. Postanowiłam rozejżeć się na dole. Co dziwne mój kawałek ciasta czekoladowego znikł z miejsca w którym ostatnio go położyłam. W mojej głowie zaczęły kiełkować obawy, że to łowcy o których opowiadałam Liamowi. A może to tylko duchy? Bo jak by się tu mogli dostać? Ale deski nie uginają się pod czymś niematerialnym. Rozmyślania przerwał mi jakiś harmider na górze. Zamieniłam się w dym z toporem ( w moich lepkich łapkach :3 )
- Liam, to ty ? - Spojrzałam na schody tak jakby miał z nich zaraz wyskoczyć Nick zamieniony w pumę.
- Liam nie strasz mnie... - Powoli zaczęłam wspinać się po schodach. Ale po paru stopniach zaczęłam po nich biec. Może to po cieście? Niewiem, ale usłyszałam czyjąś ostrą wymianę zdań.
<Liam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz