piątek, 2 stycznia 2015

Od Aithne cd. opowiadania Natsuki

Zatrzymałam się w pół kroku. Natsuki też musiała coś wyczuć, bo bezszelestnie mnie wyminęła. Nim zdążyłam choćby mrugnąć, zniknęła, za to dało się usłyszeć odgłosy gonitwy. Gdy na polanie zapadła cisza wyszłam spomiędzy drzew i podeszłam do martwego jelenia.
- Zjesz na miejscu, czy bierzemy na wynos do uniwersytetu? - zapytam, a Natsuki się zaśmiała.
- Lepiej zjem tutaj, ale zostawię coś dla Twojego kwiatuszka.
- Raczej krwiożerczej bestii. - prychnęłam, przypominając sobie sytuację z przed kilku dni.

***

Stałam oparta o parapet okna i przyglądałam się lasowi skąpanemu z popołudniowym, złocistym świetle. Nagle tuż obok mojej dłoni wylądowała jaskółka, przechylając zaciekawioną głowę i przyglądając mi się czarnym, paciorkowatym okiem.
- Cześć, słodziutka. - szepnęłam i pogładziłam ją po gardle. Zadowolona uniosła wyżej głowę i przymknęła oczka.
Zobaczyłam jakiś ruch po swojej lewej stronie, ale nie zdążyłam w porę zabrać stworzonka z pola widzenia Cierciwa. Gdy spojrzałam w jego stronę, roślinka w najlepsze kołysała się w doniczce, przeżuwając kolację. Przymrużyłam oczy i odwróciłam się w jej stronę.
- Nie dostaniesz jutro śniadania. - wysyczałam, ale po chwili zastanowienia stwierdziłam, że ptaszyna była dość obfitym posiłkiem, więc dodałam: - Ani obiadu. I kolacji też nie dostaniesz. - powiedziałam, po czym ostentacyjnie odwróciłam się do niej plecami i zajęłam studiowaniem książek o magii celtyckiej. Cierciw zatrząsł się z oburzenia i wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos. Po brzmieniu wywnioskowałam, że znaczyło to coś mało pochlebnego.

***

- W takim razie chyba się dogadamy. - stwierdziła Natsuki, pokazując kły. Od razu zrozumiałam aluzję i zaśmiałam się cicho.

< Przepraszam. Naprawdę bardzo przepraszam. Długo mnie nie było. Weny nadal brak, aczkolwiek kocham akcje Aithne i Mrocznego Cierciwa. Krwiożercze kwiatki rządzą! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz