Ruszyłam szeroką, wydeptaną, lekko czerwoną od krwi ścieżką. Aiko i nowy podążyli za mną. Lesley, bo chyba tak miał na imię, rozglądał się dookoła lustrując każdy obiekt.
Weszliśmy do miasta, niestety wiało tam pustką.
- Ciekawe gdzie się wszyscy podziali... - mruknęłam pod nosem.
- Co? - Lesley, bo chyba tak miał na imię, odwrócił głowę w moją stronę.
- Nic - burknęłam i podeszłam do plakatu na ścianie jednego z domów - No tak! - uderzyłam się ręką w czoło - Dziś igrzyska!
- Jakie igrzyska? - podeszła do mnie Aiko.
- Co rok w Tartarze odbywają się zawody w amfiteatrze, zupełnie jak w starożytności - odparłam. Chłopak przysłuchiwał się nam z boku.
- To może pójdziemy? - zaproponował.
- Dobra, ale nie oczekujcie, że załatwię nam miejsca w pierwszym rzędzie, nie należę do lubianych w piekle - powiedziałam i pociągnęłam za sobą Aiko.
***
- Cześć! Seishin! - wydarł się jakiś demon z pierwszego rzędu.
- Siema! - pomachałam.
- Gdzie wy idziecie! Chodźcie tu! - wrzasnął wskazując na trzy wolne miejsca. Wzruszyłam ramionami i poprowadziłam Lesley'a oraz Aiko przez tłum narwańców, psychopatów i demonów.
- Cześć, Nicole! - uśmiechnęłam się do ducha.
- Miło cię znowu widzieć - odparła.
- Woow! Ktoś się cieszy na mój widok, to podejrzane - usadowiłam się obok demonicy.
- Bardzo śmieszne, a i ja cię bardzo proszę, nie wyskocz w połowie zawodów i nie wpadnij na arenę - zachichotała.
- Dobra - zaczęłam się śmiać.
- A tak z innej beczki, kto to? - spojrzała na moich znajomych.
- Aiko i Lesley - powiedziałam.
<Aiko? Lesley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz