- No bo...- zakryłem jej usta palcem.
- To nie ja jestem twoim szczęściem, tylko ty moim-pocałowałem ją delikatnie.- To ja teraz powinienem się zastanawiać czemu?
- Czemu?
- Czemu ja jestem twoim szczęściem, nie ktoś bliższy tobie.- chwyciłem jej rękę i popatrzyłem w jej zdziwione oczy.
<Sonaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz