- Aha. - zdziwiła mnie historia Nats, ale też zaskoczyła.
- No a u Ciebie... Jak się czujesz? - zapytała Nats.
- Em... ja... no... trochę lepiej...
- Rozumiem.
- Nudno tutaj...
- Masz racje...
- A nie byłaś z tym u nikogo?
- Z czym?
- A może ktoś miał to co ty I wyleczył się...
- O czym ty mówisz... - Nats patrzyła na mnie jak na idiotke.
- Hm... sama nie wiem... Może...
- Może, a teraz chodźmy spać bo już 4:00.
***
Następnego dnia wstałyśmy, Nats poszła do łazienki.
- Sonaya!!! - wybiegła Nats.
- Co? Pali się? .-.
- Nie mam już nic, nie ma rys! Nie ma! - krzyczała Natsuki z radości.
- Jasne, chodźmy.
- Ale, że... teraz? - popatrzyła na mnie ze zdziwioną miną.
- Coś nie tak?
- Nie chcę wychodzić... - ciągnęła Natsuki
- Mogę pójść i przynieść Ci wszystkie książki o tym. - uśmiechnęłam się.
- Ok.
***
Szłam korytarzem uniwersytetu, były lekcje. Przechodziłam właśnie obok sali gdzie odbywały się właśnie moje lekcje. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek. Szybko pobiegłam na górę przez schody. Na szczęście nikt mnie nie zauważył. Weszłam do biblioteki, nikogo nie było. Znalazłam tylko 4 książki i wzięłam je do pokoju.
***
-Mam! - powiedziałam wbiegając do pokoju.
- Biegłaś?
- Tak, ten... no...
- Co?
- Ktoś szedł korytarzem, nie chciałam, żeby mnie zobaczył.
- Aha, ok.
Zaczęłyśmy przeglądać książki i szukać informacji.
- Mam coś... - powiedziała Nats wpatrzona w książkę.
- Ja też coś mam, ale nie wiem czy....
- Czytaj.
- Tak jak już zdążyliście się dowiedzieć, każda rysa ma kształt. To znaczy, że każda rysa to litera. Litery mają dziwną pisownię dlatego najtrudniej jest je przeczytać.
- U mnie jest napisane... ''Nats...'' nie mogę dalej się doczytać...
- Ej, Nats...
- Co?
- Popatrz. - powiedziałam pokazując moją rękę, zyskała ona takie same znaki jakie miała Natsuki.
- Ale to nie jest zaraźliwe...
- To czemu ja to mam? - popatrzyłam próbując to zedrzeć.
<Natsuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz