-Masz kartkę? - spytałam w biegu
- po co ci teraz kartka!? - schowałyśmy się za jakimś głazem. Ja nerwowo zaczełam przeszukiwać kieszenie.
-Jest! - wyjęłam długopis i trochę pogniecioną kartkę. Na szybko narysowałam smoka z obrożą i czarną chmurę obok niego.
- Wiem, ładnie rysujesz ale to nie pora na to!
- Cii ...Quesal naar! - powiedziałam i dmuchnęłam w chmurę, która wyleciała z kartki, zostawiając puste pole. - spraw za pomocą telekinezy, żeby ta chmura poleciała na smoka.
- Nie wiem czy dam radę...- Tamara na natychmiast spróbowała się skupić chmura powoli poleciała do smoka.
- Quesal naar... - przed nami stanął czarny jak atrament smok z białą obrożą. Ja lekko się zachwiałam.
- Nic ci nie jest ?
- Nie, ale jestem strasznie głodna.
- Dopiero co byłyśmy w sadzie! Chodź- poszłam razem z nią, Wyczarowany smok rzucił się na prawdziwego. Ale po chwili palił się jak zwykła kartka papieru. My w tym czasie wyszłyśmy na zewnątrz. Poczułam się jeszcze słabiej.
- Idziemy do lecznicy...
<Tamara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz